Nauka języka angielskiego w najpiękniejszej części Anglii
- Edytka
- 6 sty 2023
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 15 lip 2024
Jak jednocześnie zwiedzać i poprawiać swoje umiejętności w posługiwaniu się językiem angielskim? Podjąć naukę w jednej ze szkół językowych na Malcie. Taka błyskotliwa myśl popchnęła mnie do poszukiwania kogoś, kto mógłby mi pomóc w znalezieniu odpowiedniej szkoły. Napisałam kilka zapytań i jeden z pośredników natychmiast zadzwonił i wyjaśnił, że angielskiego należy uczyć się w Anglii i że poleca mi szkoły w Londynie, Oksfordzie czy w Cambridge. Ja jednak zdecydowałam się na Torquay - małą nadmorską miejscowość, w której urodziła się, mieszkała i tworzyła swoje powieści Agatha Christie. Na początek wybrałam dwutygodniowy intensywny kurs języka angielskiego oraz pobyt u rodziny goszczącej.
Nasza podróż była zaplanowana następująco: z lotniska Poznań-Ławica do Bristol Airport, następnie autobusem do nadmorskiego kurortu Exeter i następnego dnia pociągiem do docelowego Torquay. Moja nauka miała zacząć się w poniedziałek, ale postanowiliśmy przyjechać kilka dni wcześniej, żeby zwiedzić ten interesujący region. Na Bristol Airport przylecieliśmy w czwartek późnym wieczorem (tak około 20.40 - nasza 21.40). Z dworca autobusowego, który znajdował się na przeciwko lotniska, pojechaliśmy autobusem firmy Falcon do miejscowości Exeter. Podróż trwała około 2 godzin i kosztowała 12 funtów od osoby. Bilet rezerwuje się poprzez bardzo przejrzystą stronę internetową, a autobusy tej linii jeżdżą co godzinę, my na wszelki wypadek wybraliśmy odjazd o godzinie 22.00. Podróż tymi liniami ma wiele zalet, ale też jedną niedogodność, mianowicie przystanki, z których zabiera i wysadza pasażerów umiejscowione są przy zjazdach z drogi głównej/autostrady na obrzeżach miast.
Zanim dotarłam do Torquay, po drodze zwiedziłam jeszcze przepiękne, ale deszczowe Exeter. Zajęcia z angielskiego zaczynały się w poniedziałek, w związku z tym najpóźniej w niedzielę miałam pojawić się u rodziny, która miała mnie gościć przez kolejne 2 tygodnie.
Michelle, emerytowana pielęgniarka przyjęła mnie w swoim mieszkaniu, które usytuowane było prawie w centrum miasta, 10 minut pieszo od szkoły językowej. Mój pokoik znajdował się na pięterku i miałam widok na ogród. Oprócz mnie i Michelle ten niewielki domek zajmował też mały, niesforny piesek, który wabił się Milton.
Wraz z zakwaterowaniem miałam zapewnione także wyżywienie tj. śniadania i obiadokolacje. Na szczęście moja Landlady była weganką i co wieczór przygotowywała dla nas wyśmienite i zdrowe potrawy, również regionalne np. pasty. Pasztecik ten był częścią brytyjskiej diety już od XIII wieku, wykorzystywał dziczyznę i wszelkiego rodzaju smaczne nadzienia i był spożywany głównie przez górników w kopalniach cyny znajdujących się na terenie Kornwalii i Devon. Główną zaletą było to, że można go było zjeść bez użycia sztućców i który pozostawał ciepły przez dłuższy czas. Na nasze potrzeby wersja wegańska.
Jadałam naprawdę na bogato :)
Bardzo zaprzyjaźniłyśmy się podczas tych dwóch tygodni. Wiele godzin dziennie spędzałyśmy na rozmowach. Michelle pomagała mi w wyborze miejsc do zwiedzania, doradzała i odradzała. A tak przygotowałyśmy się na Halloween.
Nadszedł wyczekiwany poniedziałek i zaczęły się zajęcia w szkole językowej Kaplan. Szkoła była całkiem niedaleko i prowadziła do niej bardzo przyjemna droga, która zajmowała mi około 10 minut pieszo. Razem z innymi nowo przybyłymi studentami musiałam zdać test kwalifikacyjny. Dostałam się do klasy o poziomie angielskiego B2. W klasie było 9 uczniów w bardzo zróżnicowanym wieku z wielu zakątków świata. Było 4 panów z Arabii Saudyjskiej, jeden z Kuwejtu, dziewczyny z Francji, Chile i Niemiec. W kolejnym tygodniu doszła Pani z Majorki. Z uwagi na to, że wybrałam intensywny angielski moje zajęcia trwały od 9 rano do 3 po południu.
W ofercie szkoły był dostęp do basenu, więc wzięłam ze sobą stroje kąpielowe, okulary do pływania i czepek, ale niestety w folderze nie zaznaczono, że to mikro basenik do użytku tylko w sezonie letnim (zdjęcie poniżej).
Szkoła zapewniała nam popołudniowe zajęcia integrujące, co dzień coś innego. Była zorganizowana wycieczka do Kents Cavern (bardzo popularnej jaskini), była też szkoła gotowania, karaoke w pubie, zwiedzanie miasta z przewodnikiem i wiele innych. Ja skorzystałam z niedzielnej wycieczki do Parku Narodowego Dartmoor.
Popołudniami, godzinami chodziłam po porcie, nadbrzeżu i parku. Poszukiwałam miejsc związanych z życiem i twórczością Agathy Christie. W czasie godzinnej przerwy na lunch poznawałam lokalne restauracje z lokalnymi potrawami.

Vegan power❤️ Wspaniała przyroda i imponujacą architektura.